Obcowanie z chorym na Alzheimera jest sprawą niezmiernie trudną i kłopotliwą. Początkowo problemy z pamięcią zdarzają się tylko sporadycznie, z czasem stają się częstsze i coraz bardziej męczące. Jeszcze kiedy choroba nie jest tak bardzo rozwinięta można choremu mówić, że czegoś zapomniał, ale z biegiem czasu chory zaczyna uświadamiać sobie, że coś jest z nim nie tak i każda taka uwaga niezmiernie go denerwuje. W późniejszym czasie pewnych rzeczy już sobie nie uświadamia, toteż tym bardziej drażni go posądzanie go o robienie czy też mówienie jakichś rzeczy. Dodatkowo zaczyna pytać raz za razem o to samo. Może to być o tyle drażniące dla otoczenia, że ileż to razy można odpowiadać na to samo pytanie, ile razy słuchać dokładnie tego samego stwierdzenia. W tym momencie denerwuje się nie tylko chory, ale i otaczający go ludzie. I tu pojawia się problem – jak postępować z takim chorym? Każdy przypadek jest indywidualny, więc do każdego chorego należy podejść osobno. Postępowanie zależne będzie od zaawansowania choroby i tego, jak się chory zachowuje. Kiedy np. widzimy, iż każde zwrócenie uwagi zaczyna powodować nerwowość możemy przestać zwracać uwagę, tylko zacząć dla odmiany przytakiwać. Dla urozmaicenia, bo nie ukrywajmy, odpowiadanie na to samo pytanie tego samego po raz 30 z rzedu zaczyna irytować, możemy za każdym razem dawać inną odpowiedź. Chory się nie denerwuje, jest spokojny. Gorzej z otoczeniem. Co więcej? Z biegiem czasu chory staje się agresywny – wtedy wogóle najlepiej nie dawać mu do tego powodu, chyba że ktoś lubi wyzywać się lub bić się z rodziną. Kiedy chory zaczyna się gubić w okolicznych miejscach trzeba pilnować, by nie wychodził sam, potem by sam w domu nie zostawał, by nie miał dostępu np. do kuchenki. Później oczywiście należy zadbać o czystość chorego, zaopatrzenie w pieluchy i nakarmienie. Najważniejsze jednak mimo wszystko wydaje się utrzymanie zdrowej atmosfery, choć w miarę postępu choroby jest to coraz trudniejsze.